Varanasi - moje urodziny! czesc trzecia...
a to w srodku fortu...nie byl za ciekawy w srodku, kurz gonil kurz.
ale z zewnatrz nawet niezle...
w dali most pontonowy.
tak sobie grzecznie siedzialysmy i oczywiscie nie udalo sie uniknac pozowania z miejscowymi, ale im tez sie nie udalo uniknac pozowania mi.
drewno na spalanie zwlok.
male bum ktos zaliczyl.
nasz kierowca tuk tuka w drodze powrotnej, juz nie dalysmy rady przebijac sie przez slonce po raz kolejny.
a to ja w pelnej opaleniznie ;)
pieknie wspolzyja rozne osobniki w tym kraju.
po tym ladnym wypadzie udalysmy sie na obiad, do ktorego ja sobie zamowilam piwko, zjadlam ziemniaki i gzika na zagryzke, i makaron carbonare na dogryzke, szkoda, ze dlugo w zoladku nie posiedzialy...
a dzien nastepny przelezalam, bo mnie slonce upalilo tak, ze sie ruszac nie moglam...
Comments