22.02.10 park narodowy Taman Negara


cos mi tu nie wychodzi wskoczenie pod zdjecie by je opisac...hmmm....
coz...bedzie taki skrot na koncu:
piekny ogromny narodowy park w srodku gluszy, wybralysmy sie pieknego dnia, glownie by sobie pochodzic po tym mostach drzewnych :D, znaczy sie to tak z mojej strony :P
trasa na poczatku leniwie sie snula na podestach, potem ladne udeptane sciezki.
po drodze wskoczylysmy na ambone, gdzie mozna tez spac i w nocy obserwowac i podsluchiwac zwierzaki.
nie musze raczej mowic, ze te mosty byly czadowe :D
potem powrot do wejscia glownego by przekasic wafelki, nakarmic nimi szybko zblizajace sie malpy, wysikac sie po drodze uciekajac przed ogromnym gecko, znaczy sie my tak chyba oboje od siebie uciekalismy :P
do lodki i na druga strone rzeki, znaczy sie park jest na takim jakby potrojnym skrzyzowaniu, takze my hyc na druga strone by dalej pochodzic.
plan byl by dotrzec do jaskini, ino pierwsze 800 metrow bylo ostro pod gore po korzeniach i piachu...jak widac sie troszku spocilam...az musialysmy przysiasc by zlapac oddech. potem byla druga gorka i Amy olala wyprawe i poszla spowrotem, bo miala juz dosyc. a ja siup dalej przed sia.
doszlam...potem juz bylo latwiej, ale jaskinia byla pelna nietoperzy i dosc ciasna a ja taka sama i bez latarki, bo zapomnialam...takze pokrecilam sie i w tyl zwrot.
jak sie krecilam to spadla mi klapka od obiektywu do wody...ajaj...i zanim sie tak zebralam i w miare zorganizowalam do jej wylowienia (bylo tam duzo ostrych skal takze nie za latwo...) to zatonela :(
coz...trza bylo kupic nowa...
maskotka na kiju - tak malpy odstraszaja :)
w drodze powrotnej wskoczylam nad rzeke by moze zlapac jakis transport spowrotem, bo troszke juz bylam zmeczona...ale za duzo chcial jeden ludek takze sobie poszlam.
pod jaskinia znalazlam kijek do podporki i do obrony ;) bo jak czlek tak sam w dzungli to wszystkie odglosy sa dwa razy glosniejsze a pajaki dwa razy wieksze...

Comments

Popular Posts