Szlak Heaphy'ego - poczatki


Pieknie swieza i pachnaca na poczatku wyprawy.




Szlak dosc przyjemny i wygodny, pierwszy dzien caly czas pod gore, ale w dosc spokojnym nachyleniu. 



Dzien drugi juz pieknie plasko.



A to po drodze - slup, gdzie ludki wieszaja buty, jako piekne docenienie wlasnego wysilku. Prawdopodobnie. Ja nie mialam zbednych.


A mieszanka jest solidna - od duzych do malych przez rozowe i zielone.



Zmeczonym plecakowcom takie znaki dodaja otuchy - tylko 1km do chatki/miejsca kempingowego, ino nie jest to takie plaskie 10 minut, tylko jakos zawsze 20. Cos mi sie wydaje, ze oni nie tak dokladnie ten km odmierzaja. Nadzieja silna jest.


Pare tych tu takich bylo po drodze. 


Pierwszy raz musi byc - spanie na platformie. Paskudztwo do rozbicia namiotu, ale wilgoc przynajmniej nie wlazi do srodka. Mgly tu byly solidne.

Dzien drugi byl krotki takze ambitnie sobie wlazlam na gore Perry, fiu, troche mi zajelo, ale widok warty tego potu.



Comments

Popular Posts