Kalkuta - ciezkie poczatki

no i sie zaczyna, pelno mezczyzn ogladajacych sie na biale niewiasty

 kibel na miedzynarodowym lotnisku z Kalkucie, tu fajny myk z obracanym mydlem :)
tu tez Amy zostawila dokumenty i bylo troche zamieszania jak sie zorientowala, a ja juz przeszlam przez ochrone wtedy i nie moglam sie cofnac.

nie mieli bankomatow na miedzynarodowym lotnisku, trzeba bylo isc na miedzynarodowe (300m obok) i tam pelna kultura, bankomaty, kawiarnia, i ogromne zamieszanie z taksiarzami.

moj pomysl by bylo taniej - pociag - nawet znalazlysmy stacje, jednakze najblizsze polaczenie bylo za dwie godziny... no to powrot pod lotnisko i szukanie autobusow i...

i taksowek...tu mialysmy pierwsza stycznosc z wspanialym systemem placenia za taksowke przed jazda, sa to stawki ustalone z gory, zalezne od dystansu i dla wszystkich takie same. tu sie wlasnie Amy stara czegokolwiek dowiedziec z asysta gapiow, nawet sie ciekawski zolnierz zalapal. potem sie okazalo, ze trzeba bylo do srodka sie pytac, a nie dalo sie wejsc bez karty pokladowej, no ale koniec koncow jakos sie mi udalo wlezc i wykupic jazde do strefy turystycznej...

no i siedzimy elegancko w zoltym ambasadorze :)

pelno ich zreszta na okolo

po spoconych poszukiwaniach miejsca spoc(z)ynku
trzeba sie bylo najesc.

Comments

Popular Posts