Luang Prabang - dzien drugi

codziennie rano przed wschodem slonca mnisi przechodza przez ulice i zbieraja podarunki zywnosciowe od mieszkancow, jest to ich jedyne zrodlo pozywienia. 
to byla moja pierwsza proba pstrykania im zdjec, a ze nie za bardzo wiedzialam co sie dzieje, to zamiast siedziec w jednym miejscu, kicalam za nimi po ulicach.
i bylo wszystko dobrze poki nie doszlam spowrotem do pokoju i jak mnie sieklo...
dostalam ciekawych skurczy zoladka i, coz, nie bede klamac, solidnie mnie przeczyscilo...
to foto (ladnie narysowane, gdzie co ma wisiec nie? :D) zrobione jak niesmialym krokiem poszlam za Amy by cos zjesc wieczorem...zamowilam bagietke i zjadlam cztery kesy i juz wiecej nie moglam. ani apetytu, ani nie moglam na zarcie patrzec...kesy dosc szybko tez ze mnie wyszly...coz.

Comments

Popular Posts