no i stalo sie!

pewnego pieknego dnia, jak widac na ponizszym rzucie oka przez okno w pociagu:


wyskoczylam na stacji, ktorej imienia nie za bardzo jestem pewna jak wymowic:


przez ciemne, i okrutnie niebezpieczne korytarze przedostalam sie po omacku sciane badajac:


udajac sie do celu niedalekiego, lecz na mapie zaznaczonego.


tajemniczy nieznajomy podazal moim sladem, najpierw niesmialo za mna, po chwili przyspieszajac kroku, by mnie dzielnie wyprzedzic. ciekawe, gdzie tacy dlugowlosi, szczupli i artystyczni na kilometr osobnicy podazaja...hmmm...


...przez nie za bardzo wzburzone jednakze chociaz szerokie drzeki i kolejne ciemne nie za dlugie korytarze...


a gdziez to?


na casting na statystow do hobbita!!!!!!!


ludki juz tam koczowaly od jakiegos czasu jak widac...
ja doszlam 2 godziny przed czasem, bo tak sobie wymyslilam, i nie byla to taka do konca zla decyzja.


mlodziaki przyjechaly buntowniczymi autami.


ten czlek siedzial nie daleko, wygladal nieciekawie 
(w sumie zaliczal punkt 'twarz z charakterem' na wymaganiach na statyste), 
filmowal ludkow w kolejce, ale zapach od niego unosil sie nieciekawy (siedzial pod wiatr).


kolejna twarz z charakterem.


a tu bardziej nowoczesna wersja pewnie bardzo ambitnego elfa.


kolejne auto z ambicja


po pewnym czasie przymusowego opalania karku i czytania kolejka sie ruszyla, 
razno wskoczylismy na paluszki.
po chwili dali nam podania do wypelnienia, oprocz wymiarow i danych kontaktowych, trzeba bylo wyszczegolnic jakies swoje umiejetnosci. no to ponaciagalam sobie, wpisalam zeglarstwo (a od 10 z plusem lat nie plywalam, ale siedzialam na lodce rok temu), lucznictwo (no, luk ladnie trzymam, z celem gorzej), jazda na koniu (mimo, ze konie to ja od 15 lat z daleka ogladam), ze dobrze sie obchodze z siekiera (no, tego chociaz nie zmyslilam), i ze dogaduje sie z kotami i psami (no bo pytali sie o zwierzeta).
zobaczymy ;)


tlum na pierwszej linii


kolejka za mna (ta czesc, ktora mialam na widoku)


niecierpliwi wszyscy sa...



niektorzy sie przebrali


pan przy wejsciu mial gabaryty wzbudzajace szacunek.


nawet szybko im szlo.


i juz bliziutko!


paru fotografow sie szwendalo w okolicy.




jeszcze ino pare osob!
(w tej lodowce przenosnej byl laptop i kamera...)


a tu moje zdjecie telefonem z ukrycia. casting polegal na wypelnieniu formularza w kolejce i zmierzeniu wzrostu (mialam napisane 1.64m, zmienili 164cm. o jejku.) i foty malym aparatem figury i twarzy. az sie zaklinalam, ze nie pocwiczylam ambitno groznych min przed lustrem, bo zrobilam mine w stylu ciolka, co stara sie nie usmiechac, jednakze pokazac elastycznosc miesni twarzy przez podniesienie jednej brwi. moze beda mieli jakas pozycje dla elfa przyglupa...
bo za duza jestem na hobbitke. w sumie na elfke za mala. ale moze na krzesle bede siedziec ;)


i juz po...


kolejka sie za bardzo nie zmniejszyla...




oj...ciagnie sie kolejka.




o zesz dupsko...troche luda sie zjawilo koniec koncow...

poza tym udalo mi sie dwa razy przejechac pociagiem bez placenia. znaczy sie nie wymigiwalam sie, mialam kase w rece i wodzilam znaczacymi oczami za konduktorami, ale oni jakos kolo mnie po prostu przechodzili. no, ale narzekac nie bede :D

Comments

Popular Posts