Lucknow - szwendanie sie...
ryksza sie wszystko przewiezie...
takie cos rozdawali za darmo, to wzielam...
slodkie strasznie, ale taki deserek dobry, pieron wie co to bylo.
koledzy nas sledzili przez chwilke
z takich straganow rozdawali to powyzsze jedzonko
sjesta
muzeum Ghandiego, zamkniete.
muzeum w kompleksie palacykowym innym niz wczesniej - nie mozna bylo aparatu wniesc, po prawej stronie za kadrem byla mala budka, gdzie jeden pan pilnowal toreb. w srodku ladnie - klimatyzacja chodzila, i nawet duzo ciekawych informacji.
ci panowie nas zaczepili, by fotko z nami pstryknac sobie.
a tu szlysmy na okolo takiego malego parku obok cmentarza...
i ci panowie z kolei za nami szli caly czas i sie okazalo jak zwolnilysmy by ich przepuscic, ze chcieli tez miec foto z nami. srednie uczucie, jak czlek jest tak sledzony i pieron wie co sie z tymi zdjeciami potem dzieje.
a ci sie nie pytali ino stali tak i pstrykali fotki telefonami. czas byl sie zmyc.
z cmentarz jest lokalnym miejscem romantycznych spacerow i piknikow, duzo par widzialysmy.
budynki, ruiny...
ci panowie cie bez krempacji gapili, ale jak wyciagnelam aparat w ich strone to nagle przestali.
rusztowanie
budka telefoniczna bez budki
a jak juz rozdali slodkosci to sie kolezanki pszczolo-osy rzucily na resztki...
Comments