Chiang Mai

czekajac na autobus, Ostatni Samuraj lecial w tv.
glowni ogladacze oprocz nas to kierowcy tuk-tukow, ktorzy sie desperacko zrywali na nogi jak tylko jakis autobus sie zblizal.
wygodnu autobus...ladne pare godzin sie przespalam.
fosa na okolo starego miasta
obejrzalysmy Robin Hooda nowego. 
w Tajlandii zawsze puszczaja hymn przed filmem.
tak jak sie przyjrzycie to widac karaluchy dobierajace sie do workow
i obowiazkowa rundka przez swiatynie
Buddha
i podarunki
mnisi sobie szamaja pod okiem mistrza. troche nam zajelo wypatrzenie go, bo sie troszku zlewa z pomnikami poprzednich mistrzow...
stupa
pomiedzy swiatyniami - OBCY!
i PREDATOR!
i znowu teren swiatyni
ksiegarnia, jedna ze slawniejszych w miescie (mam koszulke), na ulicy bylo okolo 4 roznych ksiegarn, ajaj...trza sie bylo szybko zmywac by za duzo kasy nie wydac, bo plecaki sie potem w ramiona wbijaja...
echo rozrob z Bangkoku, tu tylko popalili pare opon, pohalasowali, potlukli okolice, znaczy sie tyle widzialysmy...
podobno jakis dom tez spalili...
wizyta szybka w muzeum
chcialam sie udac do swiatyni Doi Suthep an wzgorzu ale sie okazalo, ze tani transport odjezdza jak jest pelny - 10 osob, a ja bylam sama jedna...ale sobie pospacerowalam.
przedluzyli godzine policyjna o kolejne 3 dni

Comments

Popular Posts