Island Bay - Wyspowa Zatoka
pewnego pieknego, chyba jeszcze letniego dnia, wybralam sie w poszukiwaniu okolic podobno obfitych w foki. zeby nie bylo latwo, uciekl mi pociag, autobus byl raz na godzine i koniec koncow doszlam do miasta i stamtad wzialam autobus do zatoki. taki ladny spacer dla zdrowia i czego tam jeszcze.
troszke wialo co widac po mojej misternie lecz krotko ulozonej fryzurze.
cale stado bylo tych paskudnych mew, i az sie troszku spietralam, ze pograza mnie w deszczu kup. bo jak tak jedna zacznie... pewnie tak jak z ziewaniem.
dosc drogie domki z widokiem na wode.
uwaga fale. podobno.
wialo tak, ze scinalo fale. poki co wzgorza obok mnie chronily i nie czulam za bardzo.
sciezke trza bylo dzielic. pfff.
jak widac, ja dosc ciekawie chodze.
taki maly slalom.
i to na trzezwo.
nie wiem tak do konca co to bylo...
chyba opos.
Czerwone Skaly.
male ognisko.
tu sie pchaja pojazdy z napedem na cztery kola, poniewaz to przejscie jest podobno bardzo trudne do przejechania. tak na oko to nie, tak po prawdzie.
kolejna ofiara.
a raczej jej czesc.
tu juz taka dosc przyjemna droga.
i nagle zaczelo cos na mnie szczekac!
bo inaczej tego dzwieku sie nie da nazwac.
w sumie i dobrze, bo bym ja/jego przegapila.
jak widac nie bylam zbyt fascynujacym obiektem.
tu juz powrot, bo dluga droga przede mna a slonce tu myka szybko za pagorki.
ktos na polowach.
w drodze powrotnej slonce swiecilo juz tylko na wode, i wialo piaskiem w morde dosc solidnie takze nie byla to przyjemna czesc spaceru. nawet schowalam aparat, by nie porysowal sie przypadkiem.
koniec koncow widzialam trzy foki i dwie kaczki.
wyprawa byla fascynujaca.
jak ktos ma lodke na zbyciu i chcialby miec balkon - to prosze jaki fajny pomysl.
i mala ulga w lodowatej wodzie na chwile przed udaniem sie na autobus.
Comments