najgorsza podroz pociagiem w zyciu....

po spedzeniu paru leniwych dni w Pandangaran po wizytach w dzungli i w kanionie, ogladajac zachody slonca, spacerujac w deszczu, obijajac sie, piorac ciuchy, pijac piwko, moczac nogi w morzu, postanowilysmy sie ruszyc laskawie w koncu na Sumatre. po pogadaniu z miejscowymi ustalilysmy, ze wezmiemy nocny pociag tani do Jakarty, bo w ten sposob oszczedzimy na noclegu, potem sie przesiadziemy na pociag do misata portowego Merak, by stamtad wziac prom na Sumatre i tam sie potem zobaczy co dalej... no i tak sobie siedzimy w busiku, ktory nas wiozl na stacje, ja sobie podrzemalam troszku, bo trza bylo nadrobic zaleglosci po wczesnym wstawaniu na wschod slonca. Siup na stacje, pelno miejscowych, nas to klimatyzowanego pokoiku, wszystko ladnie i potem hop na pociag...no i nie bylo tak zle, bo w sumie w polskim pociagu tez trza pilnowac by nikt nie podpieprzyl plecaka i lepiej nie spac....w sumie bylo tak jak w lecie jadac przepelnionym nocnym osobowym bez przedzialow gdzies daleko w Polsce...ino, ze na ojczystej ziemi w pociagach co 2 minuty nie przelazi ktos sprzedajac kawe badz zarcie badz papierosy badz wode badz pieron wie co, bo juz czlek sie nawet nie patrzyl ino machal, ze nie....ufff....oprocz tego bylysmy atrakcja calego wagonu, co sie objawia w sposob dosc paskudny, bo sie po prostu wszyscy gapia perfidnie. i nie, ze po 5 minutach przestana...przestana jak zasna. byl gosciu co siedzial na podlokietniku, by sobie nas ciagle ogladac...sa bardzo zafascynowani piercingami Amy, ale nie ze przestana po chwili tylko sie CIAGLE gapia...meczace delikatnie mowiac.
No to tak skracajac nasze wymeczone 10 godzin w tym pociagu w nocy miedzy 18sta a 4 rano:
- spalam mniej niz pol godziny, potem jak Amy juz padala na twarz, musialam stac w przejsciu by nie zasnac, bo tak nas ostro scinalo (ten zryw na wschod slonca tez nie pomagal...)
- wszystko przelazlo przez pociag, lacznie ze spiewajaca porzadnie zuzyta prostytutka i zahukanym transwestyta
- jak ustapilysmy miejsca pewnej starszej parze (bo tez sprzedaja bilety bez ograniczen) to dali nam owoce dobre, co wygladaja jak czerwone kasztany ale sie je ladnie obiera i w srodku takie miekkie dobre i z pestka
- ludzie przestali sie gapic jak posneli, ale tak jak sie przebudzali to sprawdzali co robimy

I w koncu wysiadlysmy...powiedziano nam, ze posiagi do Merak jezdza z tej samej stacji i co 15 minut. Sie okazalo, ze to nie ta stacja i jeszdza dwa razy dziennie. No to my przez hordy taksiarzy szukajac takiego z taksometrem, ladnie nas oprychali, jak sie dowiedzieli, ze nie damy sobie dupska zloic. W koncu taki smieszny tuc-tuc wzialysmy, co jest motorem z przyczepka i jest tanie. Na druga stacje siup, bilety po chwili kupilysmy. To ciagle pod czujnym okiem miejscowych. Potem na peron sobie pokicalysmy srednio zwawym krokiem. I tanm czekalysmy ok 2.5 godziny na pociag, starajac sie nie zasnac, siedzac na torbach, starajac sie nie zwracac uwagi na ciagle wscibskie gapienie sie mezczyzn na okolo i ich ciagle dziwne podchody, jak bylo w grupie to potrafili stanac 2 m od nas i sie bezczelnie gapic, i tylko gapienie sie na nich powodowalo ich male speszenie i odsuniecie sie. I tak srednio co 10min trza bylo sie na nich pogapic by zachowac jakis dystans. Bylo paru co nie wsiadali do zadnego pociagu, tylko sie na nas gapili i lazili na okolo. Jak zagadalam jednego by sie upewnic, z ktorego peronu pociag jedzie i musial na bilet spojrzec, to sie ladnie zdziwilam, jak 4 czy 5 innych doskoczylo by zobaczyc dokad jedziemy...
Czekalysmy na dosc tani pociag takze, jak koniec koncow przyjechal i sie okazalo, ze byl najgorszy z mozliwych, ciemny i taki do kitu i wsiadla do niego horda mezczyzn, to stwierdzilysmy stojac z plecakami przed wejsciem, ze jak to sie ladnie potocznie mowi 'lal to pies' i spierniczamy stamstad. Wzielysmy znowy tuc-tuca po wybraniu jakiegos hotelu i po prostu poszlysmy spac... Wymeczone fizycznie i psychicznie padlysmy jak stalysmy.

Uffff.....

Jutro bierzemy klimatyzowany autobus na Sumatre z wliczonym promem...

Comments

Jola Fasola said…
No Marta niezła ta podróż pociągiem. Nie dziwię się że zwiałyście, sama pewnie bym tak zrobiła. To masakryczne że ludzie się na was tak bezczelnie gapią, rozumiem że jesteście w tamtych stronach no można powiedzieć atrakcją, no ale bez przesady. Ja najprawdopodobniej bym się strasznie wnerwiła i zaczęła zwymyślać najgorszych i niezłomnych gapiów w pięciu znanych mi językach (polski, angielski, niemiecki, hiszpański i japoński). Ech... niezłe macie przygody. Podróż pełna wrażeń :) Trzymaj się ciepło Marta Karta i bądź nadal tak Uparta xD
Unknown said…
ah, no trza zrozumiec odmienna kulture ;D

Popular Posts