14.02.10 Tuk Tuk - Medan

 
  
  

tak tak, poskakalam tutaj... troszku strasznie bo od razu dosc gleboko i pieron wie co tam plywa, ale trza strachy zwalczac! dalam rade ;) ale nie bylo tak wietrznie wtedy.
  
  
  
  

nastal czas by opuscic spokojne spiace miasteczko Tuk Tuk i udac sie w dalsza droge...w sama pore, gdyz zaczely sie obchody Chinskiego Nowego Roku i zjawilo sie duzo nowych glosnych przybyszy...ceny tez od razu podskoczyly wszedzie, razem z liczba przybywajacych.


 
i plynie nasz prom...
  
  
  
  

w Parapat - miasteczku portowym na jeziorze Toba czekalysmy w takim parku na znajomego, mlodego chlopaka, poznanego w autobusie po drodze tu, ktory nam duzo pomogl i na dodatek zaoferowal podrzucic nas do Medanu, jednakze dojechal za pozno, jak juz bylo ciemno i my sie juz zmylysmy na autobus, bo tak nieswojo nam bylo dlugo czekac w takim miejscu...ale poki co, czekajac mialysmy pare atrakcji:

  
szkolne dzieciaki sie na okolo nas krecily i jak w koncu juz mialam dosyc, jak nam robily z ukrycia fotki telefonami i pomachalam moim malym Canonikiem, ze zrobie im fotku, to sie ich duza gromada nagle zjawila :) Amy nie byla zbyt zachwycona :P
  
  

 

potem dorwala nas spora grupa nastolatkow i jakas rodzinna wycieczka, ktore podrzucila nam male dziecko do pozowania ;)
  
  

potem sie zrobilo pusto....
  
no to my siup na busika
  

Comments

Anonymous said…
hej babole, Emy to na wolontariat poslac...z kupa dzieciakow jej do twarzy! gbur
martish said…
hahahaha! no sie chyba za bardzo z tego nie ucieszy :P ale ja mialam ubaw robiac foty :D

Popular Posts