Marta w kuchni, czyli z grubsza te same skladniki, do tego koslawo pokrojone, przyprawy gotowe z paczuszek, i trzy razy dluzsze gotowanie spedzone glownie na drapaniu sie po glowie.


tu mialam ogromna ochote na sos miesny (khem, tu z proszku), no i co oczywiscie z tym idzie - puree, no i jakies tam warzywa wynalazione w lodowce. nawet sie ciecierzyca przypadkiem zalapala.
tu tez zaczynala sie moja milosc do brokul. dlugo nie przezyla. niedawny ambitny plan chinskiego dania w sosie paskudnie cytrynowym zdecydowanie ostudzil moj zachwyt.


tu resztka mojej dosc ulubionej tzw. cottage pie - czyli zapiekanki wiejskiej.


a tu taka gulaszowata zapiekanka.
w sumie tu i tu ja wrzucam to samo ino inne przyprawy (z innej paczuszki sie znaczy) laduja w garze.



zapiekanka z makaronem - jak widac z groszkiem jak zwykle tez, no i pewnie marchewki tez nie zabraklo. moze sie tu nawet kurczak przypadkiem zapodzial...


a tu taki leniwy wynalazek. w sensie leniwy, bo nie chcialo mi sie isc do sklepu.
a wynalazek, bo wypatrzylam cos w calkowicie innym przepisie i stwierdzilam, ze to co mam to mi starczy na posilek zapelniajacy zoladek ze wszystkim co lubie, no to wrzucilam to do jednego gara.
z tego co pamietam to sa tu ziemniaki, pomidory z puszki, jajka, cebula, marchewka (groszek sie chyba wlasnie skonczyl) i chyba to tyle...
na wiele to nie wyglada ale dobre bylo. w sensie, raczej nikomu bym tego pod nos nie dala z duma, usmiechem i biala szmatka na ramieniu, ale mi smakowalo.


Comments

Popular Posts